Jak niebezpiecznym sportem jest żużel przekonał się Kamil Cieślar zawodnik klubu z Częstochowy. 19-letni zawodnik uległ poważnemu wypadkowi na torze, w wyniku którego doznał urazu kręgosłupa. Junior Włókniarza walczy teraz o powrót do zdrowia, jednak do tego potrzebne są ogromne pieniądze. Na szczęście cały czas może liczyć na wsparcie rodziny, przyjaciół i zawodników klubu.

- Najważniejsze to wstać na własne nogi i wrócić na tor. Potem walczyć o te najważniejsze cenne punkty. W żużlu jest po prostu wszystko co mnie ciągnie motory, wyścigi, adrenalina, emocje i sądzę, że to dla żużlowca najważniejsze. Nie ma w ogóle opcji, żeby jakiś strach we mnie był. Myślę, że wszystko jest tak nastawione w mojej psychice, żeby poprostu wrócić i walczyć - mówi Kamil Cieślar.

- Wiadomo trzeba zacisnąć zęby. Codziennie wiadomo, rano się obudzę i później od ósmej rano zaczynam walczyć. Jeszcze niedawno było tak, że nie mogłem wstać, a teraz mogę wstać, przebrać się. Wiadomo, że z pomocą, ale wstaje już. Są te ćwiczenia ciężkie, ale mam nadzieję, że wszystko później zaprocentuje. Śni mi się tor, śni mi się, że chodzę. Przeważnie śni mi się tor, żeby tam powrócić. Nie dopuszczam do siebie myśli, że może tego braknąć i muszę ciągle walczyć o to aby usiąść znów na motor i nie ma innej możliwości. Motor czeka, ale wiem, że jeszcze na niego nie usiądę, ale popatrzeć zawszę mogę. Pogłaskanie kierownicy musi być, trzeba ujarzmić tego byka - dodaje młodzieżowiec częstochowskiego klubu.

Kamil Cieślar (pierwszy z lewej) ciągle walczy o powrót do zdrowia, oraz na tor żużlowy