Łukasz Sówka, lider formacji juniorskiej PGE Marmy Rzeszów, pokazał się wczoraj z bardzo dobrej strony. Choć jego drużyna przegrała na własnym torze z ekipą z Częstochowy, Sówkins dał kibicom kilka powodów do radości. Tak jak w ubiegłym roku był solidnym punktem Żurawi i zakończył występ z 8 punktami i bonusem.

Łukasz Sówka po zdobyciu zaledwie 3 oczek w pierwszym meczu ligowym swojej drużyny, musiał poprawić swoje przygotowanie sprzętowe. Jego nowy tuner Carl Bloomfeldt stanął jednak na wysokości zadania i na wczorajszy pojedynek przygotował Sówkinsowi zdecydowanie lepsze maszyny. Ostatecznie junior PGE Marmy Rzeszów zdobył na rywalach z Dospelu Włokniarza Częstochowa 8 punktów z bonusem.

- Na pewno w moim przypadku dziś wyglądało to dużo lepiej niż w Gorzowie. Mimo wszystko nie jest to jeszcze to, czego bym chciał. Szkoda, bo dopiero w swoim trzecim starcie dobrałem odpowiedni motocykl. Pierwszy nie do końca pasował na ten tor i musiałem coś zmienić. Później przyszły dwa dobre biegi, jednak w ostatnim znów zanotowałem wpadkę, bo motocykl był odrobinę za mocny. Szkoda, że ostatecznie przegraliśmy u siebie po dobrym występie sprzed tygodnia, gdzie potrafiliśmy zwyciężyć w Gorzowie. Tor był dziś troszkę twardszy niż się spodziewaliśmy, ale to nie jest temat na teraz. Myślę, że trzeba coś poprawić i w następnych meczach znów chcemy odnosić zwycięstwa tak u siebie, jak i na wyjazdach - powiedział po przegranym 42:48 meczu Łukasz Sówka.

Sprzęt Łukasza Sówki wygląda na coraz szybszy i junior Żurawi już czeka na kolejne spotkania w Enea Ekstralidze