Maciej Janowski był wczoraj drugą siłą Unii Tarnów w pojedynku derbowym z PGE Marmą Rzeszów. Popularny Magic uzbierał 11 punktów i 2 bonusy, a jedynym rywalem, który zdołał z nim wygrać był Grzegorz Walasek. Zawodnik Jaskółek nie ukrywał, że zdobywaniu kolejnych punktów sprzyjało także osłabienie obydwu drużyn.

W barwach gospodarzy wczorajszego meczu zabrakło Nickiego Pedersena. Dzień wcześniej, podczas Grand Prix Duńczyk złamał rękę i wśród Żurawi jego miejsce musiał zająć Dennis Andersson. Doskonale wykorzystali to przyjezdni z Tarnowa i choć sami także występowali pozbawieni Leona Madsena, zdołali wygrać z odwiecznym rywalem 41:49. Jednym z ojców sukcesu był Maciej Janowski, zdobywca 11 punktów dla Jaskółek.

- Na pewno gdyby był dziś Nicki Pedersen, to nam byłoby trudniej. Jego obecność to niemal pewna dwucyfrowa liczba punktów więc mecz byłby dla nas zdecydowanie cięższy. Trudno jednak gdybać, bez Duńczyka w składzie rywali nam udało się wygrać, z czego można się tylko cieszyć. Potrzebowaliśmy tego zwycięstwa, ostatnio nie szło nam zbyt dobrze, dzisiaj pokazaliśmy się z nieco lepszej strony. Cały czas jednak chcemy się rozwijać i z meczu na mecz prezentować lepszą formę. Zasług nie można jednak odbierać Unii Tarnów, bo my wszyscy też dzisiaj czuliśmy się dobrze na tym torze i swoją jazdą wygraliśmy mecz. Ja korzystałem z podobnych przełożeń jak w tamtym roku i to okazało się trafne, bo wszystko nieźle zagrało - powiedział po meczu Maciej Janowski, który powoli wraca do optymalnej formy, jaką prezentował w ubiegłym sezonie będąc zawodnikiem młodzieżowym.