Jarosław Hampel ma zostać ukarany finansowo za to, że nie przyjechał na zgrupowanie reprezentacji Polski. Zaczęło się od tego, że żużlowiec zadzwonił do Piotra Szymańskiego, przewodniczącego Głównej Komisji Sportu Żużlowego, zaledwie dzień przed wyjazdem kadry do Zakopanego.

Hampel poinformował, że obecnie przebywa w Hiszpanii i jest lekko przeziębiony, więc nie chce się narażać na pogłębienie choroby nagłą zmianą klimatu.

W Polskim Związku Motorowym nikt głośno tego nie mówi, ale wielu działaczy jest zwyczajnie na Hampela wściekłych. Wyjazd w góry został sfinansowany przez sponsora reprezentacji, firmę Enea i był traktowany niezwykle prestiżowo. Zresztą dla porównania warto dodać, że na dwa dni przyjechał w Tatry Tomasz Gollob, choć on również przebywał w tym okresie w Hiszpanii. Hampel nie dojechał.

Początkowo rozważano zawieszenie zawodnika, ale temu zdecydowanie sprzeciwił się trener kadry Marek Cieślak. Teraz pojawił się pomysł nałożenia kary finansowej, czego w związku nikt nie chce szerzej komentować, tłumacząc, że na razie nie ma konkretów. Hampel był wczoraj nieuchwytny, więc nie wiemy, czy w ogóle wie o zamieszaniu i jak się na nie zapatruje

Sprawa jest istotna, bo przecież Hampel stanowi, obok Golloba, najważniejsze ogniwo naszej reprezentacji i trener Cieślak bardzo na niego liczy. - Jarek popełnił błąd, nie przyjeżdżając na obóz kadry. Poza tym dotąd osobiście mnie nie poinformował, dlaczego nie pojawił się w Zakopanem, choć mój numer telefonu zna i może w każdej chwili zadzwonić - mówi Cieślak.