Wczoraj na torze PGE Marmy Rzeszów odbyły się 69. Derby Południa, a przyjezdni z Unii Tarnów wywalczyli w nich trzydzieste pierwsze zwycięstwo w historii pojedynków Żurawi z Jaskółkami. Zadowolenia z dość niespodziewanego triumfu nie ukrywał Marek Cieślak, trener zespołu z Małopolski.

Przed meczem minimalnym faworytem wydawali się być gospodarze, którzy w pewnym jego momencie wywalczyli 6-cio punktowe prowadzenie. Przyjezdni z Tarnowa szybciej jednak spasowali się z nawierzchnią przy Hetmańskiej 69 i błyskawicznie odrobili straty. Końcówka należała już do nich i Unia Tarnów ostatecznie wygrała 41:49.

- Podeszliśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowani. Wiemy, że niektórzy zawodnicy są jeszcze dalecy od formy, którą prezentowali w ubiegłym roku. Cieszy natomiast postawa chociażby Maćka Janowskiego i Artema Łaguty. Rosjanin w tamtym roku był takim brzydkim kaczątkiem w Polonii Bydgoszcz, a u nas jest zawodnikiem, który na dzisiaj potrafił zrobić komplet punktów. Właściwie wszyscy pokazali się dziś z dobrej strony, może tylko Mateusz Borowicz jechał poniżej swoich możliwości - ocenił po meczu postawę swoich podopiecznych Marek Cieślak.

Obie ekipy przystąpiły do pojedynku dość mocno osłabione. Wśród gospodarzy, za kontuzjowanego Nickiego Pedersena, po raz pierwszy w barwach Żurawi wystąpił Dennis Andersson. Po przeciwnej stronie miejsce Leona Madsena zajął Jakub Jamróg. Choć Szwed pokazał się z lepszej strony, to goście okazali się mniej osłabieni i zwyciężyli w 69. Derbach Południa.

- Wiadomo, że oba zespoły były osłabione, może Rzeszów nawet bardziej niż my. Takie jest życie, a koniec końców, ważne ligowe punkty trafiły do Unii Tarnów. Chciałbym też podziękować naszym rywalom za dobre przygotowanie toru, a wszystkim ich zawodnikom za jazdę fair. Nie było dziś żadnego upadku, a walka choć zacięta, była toczona w myśl zasady fair-play - dodał uradowany zwycięstwem szkoleniowiec tarnowian.