Włókniarz Częstochowa tonie - taką opinię można usłyszeć w środowisku żużlowym. Grupa reformatorów, skupiona wokół sponsora Rune Holty, która jeszcze w połowie października wyrażała chęć przejęcia władzy w klubie, teraz wycofała się na pozycje obserwatorów. Wcześniej jednak zdążyła zepsuć reputację prezesa Mariana Maślanki.

To poważnie utrudnia zdobywanie pieniędzy. - Odwiedzili lokalnych sponsorów i przekonywali ich, że z tym panem nie warto rozmawiać - mówi dla Przeglądu Sportowego osoba dobrze zorientowana w temacie.

Marian Maślanka potwierdza, że dochodziło do takich wizyt. - Trudno będzie odbudować zaufanie u tych ludzi - mówi prezes, ale jednocześnie zapewnia, że jest w stanie zorganizować budżet pozwalający na zakontraktowanie dobrych zawodników. - To nieprawda, że mamy milion dwieście tysięcy długu. Wynosi on o trzysta tysięcy złotych mniej. Na dodatek trzymam asa w rękawie. Znalazłem firmę gotową nam pomóc - zdradza.

Na razie obserwujemy głównie exodus zawodników spod Jasnej Góry. Rune Holta rozmawia z Unibaksem Toruń, Jonas Davidsson z Falubazem Zielona Góra. Chęć odejścia zgłosił też Lewis Bridger. Rafał Szombierski rozesłał po klubach swoją ofertę. Po bardzo dobrym dla niego sezonie chce 400 tys. zł za podpis i 4000 zł za punkt. Biorąc pod uwagę ceny obowiązujące na rynku, to ciekawa propozycja i żużlowiec nie powinien mieć problemu ze zmianą barw. Transfery tych zawodników spowodują, że Włókniarz nie zbuduje składu, w którym suma KSM poszczególnych zawodników osiągnie minimalny wymagany poziom 35 pkt i nie będzie mógł wystartować w lidze.

Prezes Maślanka liczy na pomoc znanego w środowisku biznesmena Grzegorza Ślaka. Ten jednak nie zamierza się angażować w ratowanie częstochowskiej drużyny. - Nie wiem, kto opowiada takie rzeczy, ale my naprawdę nie umieramy. Bridger ma ważny kontrakt, więc nie może odejść. Kilku innych też zatrzymamy i na pewno osiągniemy wymagany poziom KSM - zapewnia Maślanka.