Prezes Enea Ekstraligi Wojciech Stępniewski ugasił pożar związany z obowiązkowym ubezpieczeniem zawodników. W poniedziałek napisałem, że zawodnicy nie akceptują nowych ubezpieczeń. Emil Sajfutdinow wyliczył sobie, że musi zapłacić składkę w wysokości 107 tysięcy złotych i wstrzymał podpisanie kontraktu z Włókniarzem.

Nicki Pedersen wyliczył składkę w wysokości 113 tysięcy i chciał renegocjować kontrakt z PGE Marmą Rzeszów.

Wielu żużlowców wzięło do ręki kalkulatory i ze zdumienia przecierało oczy. Okazywało się bowiem, że zawodnik, który dostał 300 tysięcy złotych za podpis i 3000 złotych za punkt (to jest taka ligowa średnia) musiał wyłożyć 37 tysięcy złotych na ubezpieczenie. Co gorsza wkładający 100 procent własnej kasy zawodnicy mogli liczyć tylko na 40 procent świadczenia w razie nieszczęśliwego wypadku.

Prezes Stępniewski obiecał mi szybką reakcję i efekt jest następujący:

1. PAKIET EKSTRALIGA. W cenie 27 tysięcy złotych dla zawodnika kasującego 300 tysięcy za podpis i 3000 za punkt. Zawodnik do końca lutego płaci 60 procent składki, a do końca lipca kolejne 40 procent (w pierwszej wersji cała suma miała być uiszczona do 31 stycznia).  PLUS DLA PANA WOJTKA, BO JEST MNIEJ I ROZŁOŻONE NA RATY

2. PAKIET GRAND PRIX. Nieobowiązkowy. Zawodnik płaci 2700 złotych za ubezpieczenie wszystkich imprez w cyklu. Płatne przed turniejem. PLUS, BO NIEKTÓRZY MAJĄ JUŻ WYKUPIONE PAKIETY U INNYCH UBEZPIECZYCIELI

3. PAKIET DODATKOWY obejmujący treningi na żużlu, crossie, superenduro, quadach itd. Do zapłaty 2700 złotych. Nieobowiązkowy. DLA MNIE OK., BO NIE KAŻDY MUSI KORZYSTAĆ.

4. PAKIET INNE LIGI I TURNIEJE. Do zapłacenia 100 złotych za każde zawody. I to jest sprawiedliwe rozwiązanie, bo generalnie jest tak, że Holder pojedzie 40 razy w lidze angielskiej, a Sajfutdinow na przykład 12 razy.

Więcej na Bez Hamulców tutaj.