Wczoraj zespół Stelmet Falubazu Zielona Góra odbył drugi sparing w tym sezonie. Podopieczni Marka Cieślaka przegrali na wyjeździe z aktualnym Mistrzem Polski - Unią Leszno 47:37. Rafał Dobrucki dla ekipy z Grodu Bachusa uzbierał zaledwie cztery punkty. Rafi podkreśla, że jazdy jest wciąż za mało i oczekuje na treningi na torze w Zielonej Górze.

W pierwszym treningu punktowanym Stelmet Falubaz zmierzył się na wyjeździe z pierwszoligowym Startem Gniezno. Wicemistrzowie Polski w tym spotkaniu pokonali gnieźnian 40:50. Wychowanek pilskiej Polonii zdobył wtedy 13 punktów z oczkiem i był jednym z najlepszych zawodników. W sparingu z leszczyńskimi Bykami było nieco inaczej, gdyż jest to silny przeciwnik i na swoim torze jest nie do pokonania. - Zdecydowanie było dzisiaj trudniej niż w Gnieźnie. Unia Leszno jest bardzo silnym przeciwnikiem. Dodatkowo jeżdżą na tym torze już od dawna i są w niego wjeżdżeni. A my wręcz przeciwnie, tej jazdy było bardzo mało - powiedział zawodnik Falubazu.

- Ja jestem jednak nastawiony optymistycznie. Powoli coś się selekcjonuje, ale brakuje nadal jazdy i jej płynności. To trzeba jednak nabyć na treningach a myślę, że tor w Zielonej Górze będzie szybko gotowy do jazdy - dodał.

Dobrucki skomentował także wtorkowy trening, który odbył się na torze przy ulicy Wrocławskiej w Zielonej Górze. - Bardziej bym nazwał to półkółkami. Nawierzchnia na pierwszym łuku nie nadawała się jeszcze do spokojnej jazdy. Te wczorajsze jazdy były bardziej po to, żeby poprawić kondycję bo nic nie wpływa na to tak dobrze jak właśnie jazda na torze - kończy Rafał Dobrucki.