GKM Grudziądz zremisował w Daugavpils z tamtejszym Lokomotivem w niedzielnym meczu XVII rundy DM I ligi. Trener żółto-niebieskich, Robert Kempiński, przyznał, że liczył na wygraną w tym spotkaniu. Mimo to nie ma pretensji do swoich zawodników.

Po czternastu wyścigach wynik meczu wynosił 42:42. W ostatnim biegu prowadzenie objęli goście, co dawało im wygraną 43:47. Rywalizacja została jednak przerwana upadkiem Bogdanovsa. W powtórce górą był osamotniony Kylmäkorpi, dzięki czemu uratował meczowy remis. – Myśleliśmy, że wygramy ten mecz. Byłem o tym przekonany nawet po tym co się stało w piętnastym wyścigu. Maksims Bogdanovs upadł i był słusznie wykluczony z powtórki. Przed tym zdarzeniem prowadziliśmy 5:1. Teraz został sam Kylmäkorpi i nie miałem wątpliwości co do naszej wygranej 5:1 czy 4:2. Co zrobić, taki jest sport. Joonasowi udało się świetnie wystartować i zasłużenie wygrał wyścig – powiedział Kempiński.

Szkoleniowiec GKM-u nie doszukuje się przyczyn porażki w przygotowaniu toru czy też poziomie sędziowania. Twierdzi, że Lokomotive wygrał zasłużenie, a grudziądzanom pozostaje czekać na rozwój wydarzeń. – Nie mam pretensji do nikogo. Sędziowanie było normalne, przygotowanie toru również. W większości nie mam także pretensji do swoich zawodników. Jeśli coś tam jest to tylko drobnostki. Powtórzę jeszcze raz, że to jest sport i dziś nie wygraliśmy. Zostaje nam teraz czekać i patrzeć jak tu pojedzie Gdańsk. Gdy Lokomotive wygra to będziemy cieszyć się z dzisiejszego remisu, a jeśli Gdańsk to nie będziemy mieli powodów do radości – wyjaśnił.