Wczoraj na torze im. Edwarda Jancarza odbyła się I runda Młodziezowych Drużynowych Mistrzostw Polski. Na szczególną uwagę zasługuje bieg dwunasty, w którym to doszło do dziwnego zdarzenia. Poniżej zwycięzca tej gonitwy Adrian Szewczykowski opowiada jak to wszystko wyglądało z jego perpektywy.

Do startu w biegu dwunastym stanęli zawodnicy PSŻ-u Poznań - Adrian Szewczykowski, Damian Celmer oraz zawodnicy Startu Gniezno - Kacper Gomólski i Marcin Wawrzyniak. Tuż po starcie podniosło do góry motocykl młodszemu z braci Gomólskich, jednak ten szybko się pozbierał z toru i ruszył dalej, co bardzo zdziwiło zawodników z Poznania, którzy stanęli praktycznie w miejscu bo byli pewni, że bieg będzie przerwany, gdy się zorientowali, że ten trwa dalej, ruszyli w pogoń za Marcinem Wawrzyniakiem, który jechał dalej. Ostatecznie Wawrzyniaka udało się wyprzedzić Adrianowi Szewczykowskiemu, który udowodnił iż dobrze zna gorzowski owal i był w stanie odrobić tak wielką stratę.

Poniżej wypowiedz Adriana Szewczykowskiego, który ocenia tą całą gonitwie. - To był wyścig naprawdę pełen historii, taki, który jeszcze nigdy w życiu mi się nie przytrafił, jak teraz o tym myślę, to się śmieję z tego. Dobrze ze to były takie zawody, choć tych punktów nie straciłem, ale mogły by uciec bardzo ważne punkty. Kacper na starcie na starcie się przewrócił, ja byłem święcie przekonany ze bieg jest przerwany, jeszcze do Damiana Celmera pokazuje jak on do góry uderzył, ręką mu macham, a tam patrze z Gniezna jeden pojechał, Kacper zaczął jechać dalej. Dopiero odkręciło, naprawde taka dziwna sytuacja. Powiniśmy jechać, jest to błąd karygodny, który więcej się nie powtórzy.